wtorek, 26 kwietnia 2011

Pergamanowo - matematycznie i przedświątecznie.

Miałam przestój blogowy i to dość długi za co przepraszam tych co tu ewentualnie zaglądają- licznik coś tam pokazuje więc jakieś zbłąkane dusze wpadną czasem. Ale co tam - pisać będę przede wszystkim dla siebie bo po prostu... lubię. Dzielić się tym co robię i co mam też będę bo po prostu... lubię. Powiedziano kiedyś dawno temu że nie zakopuje się talentów, nie chowa światła pod korcem. Nauczyłam się tego nie robić i całkiem mi z tym dobrze.
Kiedyś wszystkie swoje rękodzielnicze prace chowałam do szuflady. I tylko ona znała ich wartość. Ale jak to w życiu bywa spotkałam ludzi którzy dodali mi pewności siebie, potrafili zachęcić do działania na szerszą skalę. Tym sposobem moja szuflada jest dzisiaj pusta. Nie z powodu mojego nieróbstwa :) - wszystko gdzieś sobie co jakiś czas krąży- nowe rzeczy znajdują swoich nabywców, a w mojej głowie roją się kolejne projekty. Uwielbiam ten krótki niestety czas (bo szybko zasypiam :)) ) kiedy mogę sobie spokojnie pomyśleć właśnie przed snem. Jestem sobie w stanie wyobrazić fakturę kolory zestawienia i wszelkie rozwiązania techniczne jak to jedno z drugim "sklecić" w sensowną całość. Mam całkiem fajną wyobraźnię hihi. Oto kilka nowości przedświątecznych :

-haft matematyczny







-pergamano w zasadzie było nie tylko świąteczne- takie powiedzmy uniwersalne- kwiaty przeciez pasują do wielu okazji 















Taka to oto maleńka próbka - w przygotowaniu są zaproszenia ślubne:



niedziela, 13 marca 2011

Orzechowe sakiewki - wspomnienie karnawałowej rozpusty

Nadrabiam zaległości- praca w pracy mnie pochłonęła całkowicie- wracałam tak zmęczona, że nawet nie wiem kiedy cały luty myknął mi przed oczami - ocknęłam się w marcu i to tylko dzięki słońcu., które jest dla mnie wybawieniem. Z wiosną zaczyna we mnie wrzeć życie, które uszło z początkiem stycznia. Dzisiaj w okolicy  naszej przydomowej budki lęgowej zaczęły kręcić się szpaki- a to znak WIOSNA IDZIE !!!
Ostatnia sobota była śliczna- ciepła, słoneczna- powietrze tak pachniało jak nie pachnie o żadnej porze roku jak najlepszy na świecie odświeżacz.
Co marzec powtarza sie ta sama historia- mnie wtedy rozpiera energia- jak szalona sprzątam, wietrzę, piorę chciałabym wszystko zrobic jednocześnie- a szanowny mąż studzi te moje zapędy mamrocząc, że przecież jest zimno, że jeszcze bedą przymrozki, jeszcze śnieg spadnie - a ja na to, że co mnie obchodzi co będzie liczy sie to co teraz - ten cudny czas kiedy ziemia sie budzi- płachty śniegu znikają w oczach, ptaki świergolą jak oszalałe :) a ja wciąż się zastanawiam czy mnie kiedykolwiek to szaleństwo przejdzie- i jak znam siebie to wiem, że nie nastąpi to NIGDY - i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa :))

Nastał też czas Wielkiego Postu- dla mojej rodziny oprócz wydarzenia religijnego to też okres kiedy sobie czegoś odmawiamy. A że wszyscy przepadamy za słodyczami to rezygnacja z nich jest nie lada wyrzeczeniem -przyznam jak na razie idzie gładko - pamiętam taki rok kiedy targana pokusami oszukiwałam organizm wąchając czekoladę. Teraz jest spokojnie - jakoś dajemy radę :)
Żeby zrobić zapas na te 40 dni w niedzielę przed Środą Popielcową zrobiłam ciasteczka wg przepisu Ewy Wachowicz - pani Ewa po ich upieczeniu jak zwykle skosztowała jedno i z błogą miną powiedziała do kamery - pyszne!!! ... i właśnie dokładnie takie one są. Robi się je nietypowo ale krok po kroku opowiem jak. Zanaczam że jest z nimi trochę zabawy, odrobina wprawy przy sklejaniu sakiewek też się przyda.

Orzechowe sakiewki wg Ewy Wachowicz

Składniki:
30 dag mąki
20 dag zimnego masła
5 żółtek
1 łyżka kwaśnej śmietany

[radzę zrobić ciasta przynajmniej z pótorej porcji podanych składników :) ]

Makę posiekać z masłem dodać resztę składników i zagnieść ciasto po czym uformować z niego kuleczki wielkości orzecha włoskiego i schłodzić w lodówce ułożone na deseczce przez 1 godzinę.



Nadzienie sakiewek:
białka  ubić na sztywną pianę dodać 1 łyżkę cukru waniliowego i 15 dag cukru pudru - ubić - do piany dodac 20 dag zmielonych orzechów włoskich - delikatnie wymieszać

kulki wyjąc z lodówki lekko podsypując mąką każdą rozwałkować na cienki w miarę okrągły placuszek. Do środka nakładać farsz orzechowy i formować  sakiewki sklejając górną część.


Układać na blaszce wyłożonej papierem i piec na złoty kolor w temp 180 st C przez 20-25 min.


Po upieczeniu posypać cukrem pudrem.


Przepis został wpisany do mojego niebieskiego segregatora co znaczy: GORĄCO POLECAM!

wtorek, 8 lutego 2011

Jabłecznik - Puszysta Finezja

Prosty w robocie jak przysłowiowy drut- ale zaskakuje smakiem delikatnością i puszystością.
Sprawdzić należy jednak na sobie-przepis mam od tygodnia- a robiłam go juz 3 razy.
Biszkopt:4 jajka
1/2 szkl cukru
1/2 szkl mąki pszennej
1/2 szkl maki kartoflanej
pół łyżeczki proszkiu do pieczenia

Masa jabłkowa:1 kg smacznych jabłek
1 szkl cukru kryształu
3 szkl wody
2 budynie waniliowe bez cukru (Winiary)

Puszysta finezja:2 opakowania
Bitej śmietany "Winiary"
400 ml zimnego mleka
1 galaretka cytrynowa (Winiary)

do posypania starta gorzka czekolada
Biszkopt:
Ubić pianę z białek, utrwalić cukrem, nadal ubijać dodając po jednym żółtku. Na koniec połaczyć obie mąki z proszkiem do pieczenia i przesiewając dodawać do masy- delikatnie wymieszać. Upiec na dużej dece.

Masa jabłkowa
2 szkl wody zagotować z cukrem, jabłka obrać i pokroić w cienką kostkę, wrzucic do syropu i obgotować 5 min.
W 1 szkl wody rozmieszać 2 budynie wlać do jabłek, zagotować i jeszcze ciepłe wylać na zimny biszkopt - wystudzić

Puszysta Finezja
Galaretkę cytrynową rozpuścić w niecałej szkl wrzątku wystudzić aby zaczęła tężeć.
Bitą śmietanę Winiary przygotować wg opisu na opakowaniu pod koniec ubijania dodawać tężejącą galaretkę. Gotową masę wylać na jabłka - posypać starta czekoladą i schłodzić.

Polecam :)



czwartek, 3 lutego 2011

Kokosowy wafel z Michałkami

Coś dla miłośników kokosu- bo ten specjał pachnie i smakuje jak batonik bounty.


Masa kokosowa
25 dag kokosu
3szkl mleka
1,5 szkl cukru
cukier wanilinowy
mleko cukier i cukier wanilinowy gotować na małym ogniu do jasno kremowego koloru (ok 1,5 - 2 godz.)
do gotującej sie masy wsypać kokos i jeszcze chwile gotować, często mieszając a nastepnie ostudzić

20 dag masła
1 namoczona w mleku bułka pszenna - odcisnąć i zmielic przez maszynkę

masło utrzeć na puszystą masę dodać zmieloną bułkę , utrzeć- następnie dodawać masę kokosową i dokładnie połączyć mikserem

Masa kakaowa
3 jaja
1 szkl cukru
20 dag masła
1- łyżki spirytusu
15 szt czekoladek Michałki - starte na tarce
bakalie ( pokrojona drobno czekolada z orzechami, rodzynki)

jajka ubić na parze z cukrem - ostudzić
masło utrzeć i dodawać po łyżce masę jajeczną, dodać spirytus, starte michałki i pokrojone bakalie - dobrze wymieszać

Pierwszy wafel przełożyć połową masy kakaowej, przykryć waflem, nałożyć całą masę kokosową, trzeci płat wafla, reszta masy kakaowej i czwarty wafel.
Obciążyć deseczką i zostawić aby stężał.
Słodki, kokosowy pysznyyyyy

wtorek, 18 stycznia 2011

Drobiowe udka w miodzie z sosem sojowym.

Nie cierpię smaku słodkiego tam gdzie go być w moim przekonaniu  raczej nie powinno. Więc nie przepadam za sałatkami z ananasem czy rodzynkami- i od dziecka nie znoszę połączenia mięty z czekoladą - ale to taka dygresja- bo nie o mięcie będzie i nie o czekoladzie.
Smak słodki przypisany jest przez mój mózg -jedynie do deserów i napojów. Koniec i basta.
I tak sobie żyłam w tym błogim przekonaniu obserwując z lekkim skrzywieniem jak ślubny delektuje się sałatką z kurczakiem i ananasem której sama w domu nie robię i na którą to zdarza się trafić kiedy jesteśmy na występach gościnnych u rodziny i znajomych.
No więc miód i mięso hmm ewentualnie w czasie grillowania żeberek czy skrzydełek coby glazurka ładna była. Do czasu moi drodzy kiedy Ewa Wachowicz pokazała ten przepis w TV. Zrobiłam raz potem drugi itd... Przepis poszedł w świat - w pracy, w rodzinie i nawet za Wielką Wodą przyjął się równie szybko jak u mnie w domu.
Prosty, szybki i..... mniamniuśny. A zatem potrzebujemy:

2 łyżki masła
3 łyżki miodu jasnego
6 łyżek ciemnego sosu sojowego
5-6 szt kurzych udek - przecinam je na połowy

patelnia o grubym dnie z przykrywą

masło roztapiamy dokładamy sos sojowy i jak ta mieszanina zacznie wrzeć dolewamy miód- wszystko razem dokładnie mieszamy - umyte i osuszone udka wkładamy na patelnię na początek skórką do dołu i przykrywamy pokrywą- od czasu do czasu obracamy mięso i dusimy do miękkości - pod koniec duszenia należy zdjąć pokrywkę i pozwolić aby sos trochę się zredukował.

Udka mają wyśmienity smak- słoność i pikanterię od sosu sojowego i delikatną nutę słodyczy od miodu. Miód karmelizuje się i pokrywa mięso - wygląda ono jak pieczone, a w rzeczywistości jest mięsem duszonym więc zdrowszym. Polecam :)


sobota, 15 stycznia 2011

Makaron w śmietanowym sosie na boczku i suszonych pomidorach.

Hi hi to się Tadeusz ucieszy jeśli tu zajrzy- danie tak kaloryczne że głowa boli toć tu 0,5l śmietanki 30% w roli głównej występuje. Ale co tam. Dwie łyżki klusków w śmietanie jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Proporcje które podaję stanowią dośc pokaźną patelnię makaronu - ale u mnie  dzisiaj przy stole troszkę towarzystwa głodnego siedziało. Przepis wyszukany na Wielkim Żarciu u użtkownika "barb" Polecam te dobroci.
Potrzebujemy

Składnniki:
Paczka makaronu (kolanka lub rurki),- my lubimy świderki
pół słoiczka pokrojonych drobno suszonych pomidorów z oliwy
1/2 litra smietanki 30%, - słodkiej
25 dkg wędzonego boczku pokrojonego w kostkę
nieco utartego sera (romano lub parmezan)-dodałam utarty ser żółty- niestety zapach parmezanu mnie zabija
sól pieprz do smaku
Boczek rumienimy na lekko chrupiące lecz nie zesmażone skwareczki, wrzucamy do tego pomidory, podlewamy śmietanką i doprowadzamy do wrzenia. Na końcu wsypujemy ser dokładnie mieszamy i doprawiamy do smaku.
Makaron gotujemy w osolonej wodzie- odcedzamy i wrzucamy do gorącego sosu. Mieszamy dokładnie i gotowe. Szybko sprawnie i pysznie.
Poniżej trzy etapy powstawania tej potrawy.




A wieczorkiem chruścik się smażyło. Ostała się po nim tylko fotka.





sobota, 8 stycznia 2011

Roladki schabowe z niespodzianką

Roladka schabowa - rzecz prosta - nadzienie może być różne - zazwyczaj bywało u mnie nader tradycyjne - aż do dzisiaj- albowiem pod wpływem swego ślubnego (cyt. "zjadłbym coś takiego wiesz...") powzięłam decyzję o zrobieniu tego "takiego wiesz..." - ogólnie rzecz ujmując po takim wstępie przerzucam nagromadzone przepisy i w stercie świstków - czyli nie wpisanych porządnie do segregatora przepisów, które w takiej postaci czekają na wypróbowanie, znalazłam owe pyszne cudo.
Niespodzianką jest farsz którym mięso jest nadziane, a głównymi jego składnikami są chrzan i orzechy włoskie. Dziwne zestawienie na pierwszy rzut oka ale zapewniam smak wyborny. Więc dzielę się przepisem może ktoś się skusi.

Składniki:
ok 50 dag schabu bez kości - porcja na ok 8 roladek
farsz
20 dag drobno posiekanych orzechów włoskich
1 jajko - roztrzepane
3 łyżki chrzanu
3 łyżki kwaśnej śmietany
10 dag drobno startego żółtego sera (użyłam Goudy)

vegeta, sól, pieprz, szczypta cukru,
2 jajka, bułka tarta, olej do smażenia

Schab pokroić na kawałki - raczej odrobinę cieńsze niż na zwykłe schabowe, rozbić na cienkie plastry (rozbijałam przez woreczek foliowy)- rozłożyć na deseczce i oprószyć solą i pieprzem z jednej strony. Składniki farszu  dokładnie wymieszać i doprawić solą, pieprzem, vegetą i szczyptą cukru dla lekkiego zbalansowania ostrości chrzanu.
Przygotowanym farszem posmarować plastry schabu zwinąć roladki i pospinać wykałaczkami.
Roztrzepać 2 jajka z vegetą- zanurzać roladki w jajku i panierować w bułce tartej. Następnie smażyć na oleju ze wszystkich stron na rumiano. Podawać np z ziemniaczkami i surówką. Naprawdę jest to pyszne danie obiadowe. Polecam.
I jak powiedział ślubny "i o to chodziło" :))




niedziela, 2 stycznia 2011

Rożek obfitości

Cóż można ofiarować młodemu, prężnemu, bedącemu w nieustannej potrzebie finansowej - osiemnastoletniemu mężczyźnie - rożek obfitości oczywiscie- czyli niebanalnie opakowana kasa i najlepsze życzenia na dokładkę.