wtorek, 18 stycznia 2011

Drobiowe udka w miodzie z sosem sojowym.

Nie cierpię smaku słodkiego tam gdzie go być w moim przekonaniu  raczej nie powinno. Więc nie przepadam za sałatkami z ananasem czy rodzynkami- i od dziecka nie znoszę połączenia mięty z czekoladą - ale to taka dygresja- bo nie o mięcie będzie i nie o czekoladzie.
Smak słodki przypisany jest przez mój mózg -jedynie do deserów i napojów. Koniec i basta.
I tak sobie żyłam w tym błogim przekonaniu obserwując z lekkim skrzywieniem jak ślubny delektuje się sałatką z kurczakiem i ananasem której sama w domu nie robię i na którą to zdarza się trafić kiedy jesteśmy na występach gościnnych u rodziny i znajomych.
No więc miód i mięso hmm ewentualnie w czasie grillowania żeberek czy skrzydełek coby glazurka ładna była. Do czasu moi drodzy kiedy Ewa Wachowicz pokazała ten przepis w TV. Zrobiłam raz potem drugi itd... Przepis poszedł w świat - w pracy, w rodzinie i nawet za Wielką Wodą przyjął się równie szybko jak u mnie w domu.
Prosty, szybki i..... mniamniuśny. A zatem potrzebujemy:

2 łyżki masła
3 łyżki miodu jasnego
6 łyżek ciemnego sosu sojowego
5-6 szt kurzych udek - przecinam je na połowy

patelnia o grubym dnie z przykrywą

masło roztapiamy dokładamy sos sojowy i jak ta mieszanina zacznie wrzeć dolewamy miód- wszystko razem dokładnie mieszamy - umyte i osuszone udka wkładamy na patelnię na początek skórką do dołu i przykrywamy pokrywą- od czasu do czasu obracamy mięso i dusimy do miękkości - pod koniec duszenia należy zdjąć pokrywkę i pozwolić aby sos trochę się zredukował.

Udka mają wyśmienity smak- słoność i pikanterię od sosu sojowego i delikatną nutę słodyczy od miodu. Miód karmelizuje się i pokrywa mięso - wygląda ono jak pieczone, a w rzeczywistości jest mięsem duszonym więc zdrowszym. Polecam :)


6 komentarzy:

  1. Znaczy lubisz mięsko :)) i tylko Ty zostawiasz tu swoje komentarze-to miłe.
    Idę do Ciebie popatrzeć na wagę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. No proszę, jak człowiek ma ograniczenia to z miejsca pokus nie brakuje.Znam je, są b. smaczne.Mogłabym je nawet teraz zjeść, ale - bez skórki, koniecznie z dodatkiem curry i cynamonu oraz odrobiny pieprzu ziołowego. Na słodko i ostro zarazem. Pozwoliłam sobie przejrzeć i poprzednie posty. Bardzo mnie pociąga technika pergamano, ale mam strasznie dużo rozgrzebanych prac i ciągle odkładam tę nowość na pózniej.
    Agato, Ty możesz tak bez problemu podjadać takie tuczące pyszności? Zazdroszczę Ci w takim razie.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. aniu bez problemu podjadać mogę ale nie bez konsekwencji-mam taką dewizę jeść można wszystko w rozsądnych granicach a jak się rozpędzam to zaraz sobie mówię stój szalona! :)
    a co do pergamano to hmm drogi to sport szczególnie na początku kiedy gromadzisz narzędzia bo bez nich możesz sobie w bucie palcem pomachać niestety - ale jak cię wciągnie to na kieckę nie dasz a na woski dłutka farby pinty i pintury szablony i nowe płytki dasz i cieszysz się oglądając te skarby jak dziecko w przedszkolu - radochę z ciebie mają też ci co z boku na to patrzą - choć oni nie do końca rozumieją co czujesz kiedy oglądasz we własnych łapkach coś co widziałaś w brytyjskiej internetowej TV "Create and Craft" np.
    nie wiem czy też tak masz ale w moim kręgu znajomych rękodzielących wszyscy maja podobnie
    jeśli masz ochotę zajrzyj tu http://agata69.multiply.com/ zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak patrzę na te twoje smakołyki, to aż mi ślinka cieknie. Ach, może kiedyś nauczę się gotować :) Agatko podarowałam Ci wyróżnienie. Więcej info na moim blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Anulo droga dziękuję Ci bardzo - to bardzo miłe tym bardziej że mój blog młodziutki i na razie skromniutki- obiecuję pracować wytrwale- a co do gotowania to naprawdę proste- trzeba się odważyć i zacząć- nie wyjdzie szukać przyczyny dlaczego i próbować jeszcze raz- wybieraj sprawdzone przepisy i zabieraj się za pitraszenie :)
    pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję

    OdpowiedzUsuń