Nie cierpię smaku słodkiego tam gdzie go być w moim przekonaniu raczej nie powinno. Więc nie przepadam za sałatkami z ananasem czy rodzynkami- i od dziecka nie znoszę połączenia mięty z czekoladą - ale to taka dygresja- bo nie o mięcie będzie i nie o czekoladzie.
Smak słodki przypisany jest przez mój mózg -jedynie do deserów i napojów. Koniec i basta.
I tak sobie żyłam w tym błogim przekonaniu obserwując z lekkim skrzywieniem jak ślubny delektuje się sałatką z kurczakiem i ananasem której sama w domu nie robię i na którą to zdarza się trafić kiedy jesteśmy na występach gościnnych u rodziny i znajomych.
No więc miód i mięso hmm ewentualnie w czasie grillowania żeberek czy skrzydełek coby glazurka ładna była. Do czasu moi drodzy kiedy Ewa Wachowicz pokazała ten przepis w TV. Zrobiłam raz potem drugi itd... Przepis poszedł w świat - w pracy, w rodzinie i nawet za Wielką Wodą przyjął się równie szybko jak u mnie w domu.
Prosty, szybki i..... mniamniuśny. A zatem potrzebujemy:
2 łyżki masła
3 łyżki miodu jasnego
6 łyżek ciemnego sosu sojowego
5-6 szt kurzych udek - przecinam je na połowy
patelnia o grubym dnie z przykrywą
masło roztapiamy dokładamy sos sojowy i jak ta mieszanina zacznie wrzeć dolewamy miód- wszystko razem dokładnie mieszamy - umyte i osuszone udka wkładamy na patelnię na początek skórką do dołu i przykrywamy pokrywą- od czasu do czasu obracamy mięso i dusimy do miękkości - pod koniec duszenia należy zdjąć pokrywkę i pozwolić aby sos trochę się zredukował.
Udka mają wyśmienity smak- słoność i pikanterię od sosu sojowego i delikatną nutę słodyczy od miodu. Miód karmelizuje się i pokrywa mięso - wygląda ono jak pieczone, a w rzeczywistości jest mięsem duszonym więc zdrowszym. Polecam :)